gdzie? jak? zmilczę; nie dla chwały ziemskiej biegłem tylekroć na miecze, na strzały“... I przypomni Robak nie dzieła waleczne i głośne, ale czyny ciche, użyteczne, i cierpienia, których nikt nie liczył na sądzie ziemskim, ale które zaważą na Boskim... Wszakże ten Jacek, co to rzekomo „dobrze się obłowił“, co „nie przylgnął sercem do żadnego człowieka“, co sam „daleki jest od czynienia ofiar“ — ten niepozorny mnich rubaszny budził ducha w trzech zaborach, zaco się na nim od swoich lepiej poznali — Prusacy, Austrjacy i Moskale!
Pracowałem przy taczkach rok w pruskiej fortecy,
Trzy razy Moskwa kijmi zraniła me plecy,
Raz już wiedli na Sybir; potem Austryjacy
W Szpilbergu zakopali mnie w lochach do pracy.
A Pan Bóg wybawiał go cudem — i w nagrodę cierpień ziemskich nie dla chwały, ale dla pokuty za winy dawne, w pokorze zniesionych cierpień, dał mu umrzeć wśród swoich i opromienił na łożu śmiertelnem jego oblicze i skronie, „że błyszczał jako święty w ognistej koronie“.
Skoro zaś Marszałek Podkomorzy urzędowo stwierdził w Soplicowie, że Jacek Soplica „wszystkie przeciw Bogu i Ojczyźnie winy zgładził przez żywot święty i przez wielkie czyny“, skoro odznaka legji honorowej zabłysła na skromnym krzyżyku grobowca ks. Robaka, to nikt już w Polsce całej nie ma prawa „siać infamiją na obywatela“.
Robak rozpoczął przed przebudową własnej duszy, odbudowę umiłowanej Rzeczypospolitej; śmierć przedwczesna przerwała trud jego zbożny, ale zostawił syna, Tadeusza, który poprowadzi dalej dzieło ojcowskie. Pan Tadeusz zniesie u siebie pańszczyznę, uzna w wieśniaku obywatela równego sobie — i kościuszkowskie ideały w czyn realny zamieni. Siła w nim bowiem narodowa, instynkt swojski, dążący do rozmnożenia zasobów plemiennych przez zbratanie ich i zrównanie zupełne.