I w tym doniosłym akcie politycznym Tadeusza, któremu z pewnością z za grobu błogosławił ks. Robak, widzimy jakby duchowy testament ówczesnego pokolenia, co nad Berezyną i Elsterą wywalczyć chciało Polskę odrodzoną. Ale jest też w „Panu Tadeuszu“ ostatnia wola Poety, który w arcydziele swem zostawiał przyszłym pokoleniom miarę swej wielkiej duszy.
Obok trwałych wartości wychowawczych mieści „Pan Tadeusz“ w sobie talizman siły zachowawczej. Kto się nim nawskróś przejmie, ten ożywi w sobie i ocali od zepsucia sam rdzeń polskości, ów pierwiastek najdroższy, który wyróżni zawsze Polaka od Czecha, od Rusina, od Niemca i Rosjanina, ów pierwiastek, który sprawiał i sprawia, że Polak poczuwa się w rodzinie europejskiej sobą, istotą z Bożej, a nie tylko z sąsiedzkiej łaski, — narodem, mającym wiekuiste prawo do samodzielnego bytu.
Od stu lat znikły na polskiej ziemi typy zamierającej, starej Rzeczypospolitej; z rozrzewnieniem żegnał Poeta „ostatnich“ Podkomorzych, Wojskich, Woźnych, Rębajłów, „wielkoludów“. Dziś zaś idzie o to, aby nie zginęło Soplicowo, to „centrum polszczyzny, gdzie się człowiek napije, nadysze Ojczyzny“, idzie o to, aby nie zaginęły tysiączne od Warty po Niemen i po Dniestr rozsiane ogniska patrjotyzmu polskiego, większe, mniejsze i najmniejsze! Pańszczyzna dawno już i na wieki przepadła, aleć wszyscy z woli Boskiej jesteśmy glebae adscripti[1] — a czy chcemy czy nie chcemy, pod klątwą wynarodowienia musimy odbywać pańszczyznę Ducha polskiego, wychodzić na Pańskie, t. j. na pracę codzienną nad ziemią ojczystą i dla ziemi rodzinnej.
A, że w umiłowaniu tej najdroższej ziemi polskiej „Pan Tadeusz“ jest najwspanialszą, wiecznie żarzącą się pochodnią, więc trwajmy w kulcie polskiego arcydzieła, uczmy się od Robaka pokory pracy, zawziętej, wytrwałej, codziennej
- ↑ glebae adscripti (z łac.) zniewolony rolnik przypisany do ziemi