W okolicy i tylko cichy smutek panów,
Lub cicha radość była gazetą ziemianów.[1]
Takim kwestarzem tajnym był Robak podobno:
955
Często on z panem Sędzią rozmawiał osobno;
Po tych rozmowach zawsze jakowaś nowina
Rozeszła się w sąsiedztwie. Postać bernardyna
Wydawała, że mnich ten niezawsze w kapturze
Chodził i nie w klasztornym zestarzał się murze.
960
Miał on nad prawem uchem, nieco wyżej skroni,
Bliznę wyciętej skóry na szerokość dłoni,
I w brodzie ślad niedawny lancy lub postrzału;
Ran tych nie dostał pewnie przy czytaniu mszału.
Ale nietylko groźne wejrzenie i blizny,
965
Lecz sam ruch i głos jego miał coś żołnierszczyzny.
Przy mszy, gdy z wzniesionemi zwracał się rękami
Od ołtarza do ludu, by mówić: „Pan z wami!“,[2]
To nieraz tak się zręcznie skręcił jednym razem,
Jakby prawo wtył robił za wodza rozkazem,
970
I słowa liturgii[3] takim wyrzekł tonem
Do ludu, jak oficer, stojąc przed szwadronem:
Postrzegali to chłopcy, służący mu do mszy.
Spraw także politycznych był Robak świadomszy,
Niżli żywotów Świętych, a jeżdżąc po kweście,
975
Często zastanawiał się[4] w powiatowem mieście.
Miał pełno interesów: to listy odbierał,
Których nigdy przy obcych ludziach nie otwierał,
To wysyłał posłańców, ale gdzie i po co,
Nie powiadał; częstokroć wymykał się nocą
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/077
Ta strona została przepisana.