Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/095

Ta strona została przepisana.

Którym uszy obciąłem. Jeden tylko został,
Który dotąd ode mnie pamiątki nie dostał.
       355 Rodzoniutki braciszek owego wąsala,
Żyje dotąd i z swoich bogactw się przechwala,
Zamku Horeszków tyka swych kopców krawędzią,
Szanowany w powiecie, ma urząd, jest sędzią!
I Pan mu zamek oddasz? niecne jego nogi
       360 Mają krew pana mego zetrzeć z tej podłogi?
O nie! Póki Gerwazy ma choć za grosz duszy,
I tyle sił, że jednym małym palcem ruszy
Scyzoryk swój, wiszący dotychczas na ścianie,
Póty Soplica tego zamku nie dostanie!“

       365 „O! — krzyknął Hrabia, ręce podnosząc do góry —
Dobre miałem przeczucie, żem lubił te mury!
Choć nie wiedziałem, że w nich taki skarb się mieści,
Tyle scen dramatycznych[1] i tyle powieści!
Skoro zamek mych przodków Soplicom zagrabię,
       370 Ciebie osadzę w murach jak mego burgrabię;[2]
Twoja powieść, Gerwazy, zajęła mię mocno.
Szkoda, żeś mię nie przywiódł tu w godzinę nocną;
Udrapowany płaszczem[3] siadłbym na ruinach,
A tybyś mi o krwawych rozpowiadał czynach.
       375 Szkoda, że masz niewielki dar opowiadania!
Nieraz takie słyszałem i czytam podania;
W Anglii i Szkocyi każdy zamek lordów,[4]
W Niemczech każdy dwór grafów, był teatrem mordów.
W każdej dawnej, szlachetnej, potężnej rodzinie

  1. scen dramatycznych, t. j. zdarzeń wzruszających.
  2. burgrabia, strażnik zamku.
  3. udrapowany = okryty płaszczem, ułożonym w ładne fałdy.
  4. lord, po angielsku: pan, tytuł arystokratyczny.