Podniósł ku niebu oczy, cicho pacierz zmówił,
I pobiegł w pole szybko, jakby go kto łowił.
810
Tymczasem na Wojskiego rozkaz pęki wrzosu,
Suche chrósty i pniaki rzucono do stosu;
Bucha ogień, wyrasta szara sosna dymu,
I rozszerza się w górze nakształt baldakimu.[1]
Nad płomieniem oszczepy złożono w koziołki,
815
Na grotach zawieszono brzuchate kociołki;
Z wozów niosą jarzyny, mąki i pieczyste,
I chleb.
Sędzia otworzył puzderko zamczyste,[2]
W którem rzędami flaszek białe sterczą głowy;
Wybiera z nich największy kufel kryształowy,
820
(Dostał go Sędzia w darze od księdza Robaka).
Wódka to gdańska, napój miły dla Polaka:
„Niech żyje — krzyknął Sędzia, w górę wznosząc flaszę —
Miasto Gdańsk! niegdyś nasze, będzie znowu nasze!“
I lał srebrzysty likwor wkolej, aż nakońcu
825
Zaczęło złoto kapać i błyskać na słońcu.[3]
W kociołkach bigos grzano. W słowach wydać trudno
Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną;
Słów tylko brzęk usłyszy i rymów porządek,
Ale treści ich miejski nie pojmie żołądek.
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/180
Ta strona została przepisana.