425
Hreczecha na milczenie miał słuch bardzo czuły,
Sam gawęda[1], i lubił niezmiernie gaduły.
Nie dziw! Ze szlachtą strawił życie na biesiadach,
Na polowaniach, zjazdach, sejmikowych radach.
Przywykł, żeby mu zawsze coś bębniło w ucho,
430
Nawet wtenczas, gdy milczał, lub z placką za muchą
Skradał się, lub zamknąwszy oczy siadał marzyć.
W dzień szukał rozmów, w nocy musiano mu gwarzyć
Pacierze różańcowe, albo gadać bajki.
Stąd też nieprzyjacielem zabitym był fajki,
435
Wymyślonej od Niemców, by nas scudzoziemczyć;
Mawiał: Polskę oniemić jest to Polskę zniemczyć.
Starzec, wiek przegwarzywszy, chciał spoczywać w gwarze,
Milczenie go budziło ze snu. Tak młynarze,
Uśpieni kół tarkotem, ledwie staną osie,
440
Budzą się, krzycząc z trwogą: „A słowo stało się!“
Wojski ukłonem dawał znak Podkomorzemu,
A ręką od ust lekko skinął ku Sędziemu,
Prosząc o głos. Panowie na ten ukłon niemy
Odkłonili się oba, co znaczy: „prosiemy“.
445
Wojski zagaił:
„Śmiałbym upraszać młodzieży,
Ażeby po staremu bawić u wieczerzy,
Nie milczeć i żuć. Czy my ojce kapucyni?
Kto milczy między szlachtą, to właśnie tak czyni,
Jako myśliwiec, który nabój rdzawi w strzelbie;
450
Dlatego ja rozmowność naszych przodków wielbię.
Po łowach szli do stołu, nietylko by jadać,
Ale aby nawzajem mogli się wygadać.
- ↑ gawęda, tu w znaczeniu gawędziarza.