A lewą wziął się pod bok. Tak oburącz wsparty,
„Podkomorzeńku! krzyknął, wolne pańskie żarty,
620
Wróbel mniejszy niż puszczyk, a na swoich wiorach[1]
Śmielszy jest, aniżeli puszczyk w cudzych dworach.
Co Klucznik, to nie puszczyk; kto w cudze poddasze
Nocą włazi, ten puszczyk, i ja go wystraszę“.
„Za drzwi z nim!“ — Podkomorzy krzyknął. „Panie Hrabia!
625
— Zawołał Klucznik — widzisz Pan, co się wyrabia.
Czy niedosyć się jeszcze pański honor plami,
Że Pan jadasz i pijasz z tymi Soplicami!
Trzebaż jeszcze, aby mnie, zamku urzędnika,
Gerwazego Rębajłę, Horeszków klucznika,
630
Lżyć w domu panów moich!... i Panże to zniesie?“
Wtem Protazy zawołał trzykroć: „Uciszcie się!
Na ustęp! Ja, Protazy Baltazar Brzechalski,
Dwojga imion, generał niegdyś trybunalski,
Vulgo woźny, woźnieńską obdukcyją robię[2]
635
I wizyją formalną, zamawiając sobie
Urodzonych tu wszystkich obecnych świadectwo,
I pana Asesora wzywając na śledztwo
Z powodu Wielmożnego Sędziego Soplicy:
O inkursyją, to jest o najazd granicy,
640
Gwałt zamku, w którym Sędzia dotąd prawnie włada,
Czego dowodem jawnym jest, że w zamku jada“.
„Brzechaczu! — wrzasnął Klucznik — ja cię wnet nauczę!“
I dobywszy z za pasa swe żelazne klucze,
Okręcił wkoło głowy, puścił z całej mocy.
645
Pęk żelaza wyleciał, jako kamień z procy,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/213
Ta strona została przepisana.