Gdy zuchwalstwem Hrabiego rażony jak gromem,
Oparłszy się o kielich butlem nieruchomym,
Głowę wyciągnął nabok i ucha przyłożył,
675
Oczy rozwarł szeroko, usta wpół otworzył;
Milczał, lecz kielich w ręku tak potężnie cisnął,
Że szkło dźwięknąwszy pękło, płyn w oczy mu prysnął,
Rzekłbyś, że z winem ognia w duszę się nalało,
Tak oblicze spłonęło, tak oko pałało.
680
Zerwał się mówić; pierwsze słowo niewyraźnie
Mleł[1] w ustach, aż przez zęby wyleciało: „Błaźnie!
Grafiątko! Ja cię! Tomasz, karabelę! Ja tu
Nauczę ciebie mores[2], błaźnie! daj go katu!
Względy, urzędy nudzą, uszko delikatne!
685
Ja cię tu zaraz po tych zauszniczkach[3] płatnę!
Fora za drzwi! Do korda! Tomasz, karabelę!“
Wtem do Podkomorzego skoczą przyjaciele,
Sędzia porwał mu rękę: „Stój Pan, to rzecz nasza,
Mnie tu naprzód wyzwano. Protazy, pałasza!
690
Puszczę go w taniec, jako niedźwiadka na kiju“.
Lecz Tadeusz Sędziego wstrzymał: „Panie stryju,
Wielmożny Podkomorzy, czyż się Państwu godzi
Wdawać się z tym fircykiem? czy tu niema młodzi?
Na mnie to zdajcie, ja go należycie skarcę,
695
A Waszeć, panie śmiałku, co wyzywasz starce,
Obaczym, czyli jesteś tak strasznym rycerzem;
Rozprawimy się jutro, plac i broń wybierzem.
Dziś uchodź, pókiś cały —“
Dobra była rada;
Klucznik i Hrabia wpadli w obroty nielada.
700
Przy wyższym końcu stoła wrzał tylko krzyk wielki,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/215
Ta strona została przepisana.