Ale jeszcze raz zgodzę“. — „Zgodzić? cóż to znaczy!
A idźże mi Waść wreszcie z tą zgodą do licha!
— Przerwał Sędzia, tupnąwszy nogą — patrzcie mnicha! 135
Że go przyjmuję grzecznie, chce mnie za nos wodzić!
Wiedz Wasze, że Soplice nie zwykli się godzić,
Gdy pozwą, muszą wygrać; nieraz w ich imieniu
Trwał proces, aż wygrali w szóstem pokoleniu.
Dosyć zrobiłem głupstwa z porady Waszeci, 140
Zwołując podkomorskie sądy po raz trzeci.
Od dzisiaj niema zgody; niema, niema, niema!
(I krzycząc chodził, tupał nogami obiema).
Prócz tego za wczorajszy niegrzeczny uczynek
Musi mnie deprekować[1], albo pojedynek!“ 145
„Ale, Sędzio, cóż będzie, jak się Jacek dowie?
Wszak on umrze z rozpaczy! Czyliż Soplicowie
Nie narobili jeszcze w tym zamku dość złego?
Bracie! wspominać nie chcę wypadku strasznego.
Wiesz także, że część gruntów od zamku dziedzica 150
Zabrała i Soplicom dała Targowica.[2]
Jacek, za grzech żałując, musiał był ślubować
Pod absolucją dobra te restytuować.[3]
Wziął więc Zosię, Horeszków dziedziczkę ubogą
Hodować, wychowanie jej opłacał drogo; 155
Chciał ją Tadeuszkowi swojemu wyswatać,
I tak dwa poróżnione domy znowu zbratać,
I dziedziczce bez wstydu ustąpić grabieży“.
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/232
Ta strona została przepisana.