Nasz Józef[1], nasz Dąbrowski, nasze Orły białe! 185
Już są w drodze, na pierwszy znak Napoleona
Przejdą Niemen, i bracie! Ojczyzna wskrzeszona!
Sędzia słuchając, zwolna okulary składał
I wpatrując się mocno w księdza, nic nie gadał,
Westchnął głęboko, w oczach łzy się zakręciły... 190
Wreszcie porwał za szyję księdza z całej siły:
„Mój Robaku — wołając — czy to tylko prawda?
Mój Robaku! — powtarzał — czy to tylko prawda?
Ileż razy zwodzono! pamiętasz? gadali:
Napoleon już idzie! i my już czekali! 195
Gadano: już w Koronie, już Prusaka pobił,
Wkracza do nas! A on! co? pokój w Tylży[2] zrobił!
Czy tylko prawda? Czy ty nie zwodzisz sam siebie?“
„Prawda — zawołał Robak — jak Pan Bóg na niebie!“
„Błogosławioneż niechaj będą usta, które 200
To zwiastują — rzekł Sędzia, wznosząc ręce w górę —
Nie pożałujesz twego poselstwa, Robaku,
Nie pożałuje klasztor; dwieście owiec z braku[3]
Daję na klasztor. Księże, tyś się wczoraj palił
Do mojego kasztanka i gniadosza chwalił, 205
Dziś zaraz w twym kwestarskim wozie pójdą oba;
Dziś proś mnie, o co zechcesz, co ci się podoba,
Nie odmówię ! Lecz o tym interesie całym
Z Hrabią, daj pokój; skrzywdził mnie, już zapozwałem;
Czyż wypada?“ 210
- ↑ Poniatowski Józef ks., ur. w r. 1763, synowiec króla Stanisława Augusta, jenerał wojsk polskich, po wkroczeniu Napoleona do Polski dowódca narodowej gwardji i organizator nowej armji polskiej, zginął bohaterską śmiercią w rzece Elsterze w trzydniowej bitwie pod Lipskiem r. 1813.
- ↑ pokój w Tylży (nad Niemnem) w r. 1807 dał Polsce
tylko Księstwo Warszawskie, bez Litwy. - ↑ z braku = wyborowych, wybranych.