Lecz książę Józef słyszał od pana Biniona[1], 270
Francuza, co należy do cesarskiej rady,
Że się na niczem skończą wszystkie te układy,
Że będzie wojna. Książę wysłał mnie na zwiady,
Z rozkazem, żeby byli Litwini gotowi
Dowieść przychodzącemu Napoleonowi,
Że chcą złączyć się znowu z siostrą swą, Koroną, 275
I żądają, ażeby Polskę przywrócono.
Tymczasem bracie, z Hrabią trzeba przyjść do zgody,
Jest to dziwak, fantastyk[2] trochę, ale młody,
Poczciwy, dobry Polak; potrzebny nam taki,
W rewolucyjach bardzo potrzebne dziwaki, 280
Wiem z doświadczenia; nawet głupi się przydadzą,
Byle tylko poczciwi i pod mądrych władzą.
Hrabia pan, ma u szlachty wielkie zachowanie,
Cały powiat ruszy się, jeśli on powstanie;
Znając jego majątek, każdy szlachcic powie: 285
Musi to być rzecz pewna, gdy z nią są panowie.
Biegę do niego zaraz.“ „— Niech się pierwszy zgłosi, —
Rzekł Sędzia, — niech przyjedzie tu, niech mnie przeprosi;
Wszak jestem starszy wiekiem, jestem na urzędzie!
Co się tycze procesu, sąd arbitrów[3] będzie...“ 290
Bernardyn trzasnął drzwiami. „No, szczęśliwa droga!“
Rzekł Sędzia.
Ksiądz wpadł w powóz stojący u proga,
Tnie biczem konie, łechce lejcami po bokach;
Furknęła kałamaszka[4], ginie w mgły obłokach,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/237
Ta strona została przepisana.