Pamiętam, kiedy przeszli Francuzi przez Wartę,
Bawiłem zagranicą wtenczas, w roku Pańskim
Tysiącznym osiemsetnym szóstym; właśnie z Gdańskiem
Handlowałem, a krewnych mam wiele w Poznańskiem.
20
Jeździłem ich odwiedzić; więc z panem Józefem
Grabowskim[1], który teraz jest rejmentu szefem,
A podówczas żył na wsi blisko Obiezierza,
Polowaliśmy sobie na małego zwierza.
Był pokój w Wielkopolszcze, jak teraz na Litwie,
25
Wtem nagle rozeszła się wieść o strasznej bitwie.
Przybiegł do nas posłaniec od pana Todwena,
Grabowski list przeczytał, krzyknął: „Jena! Jena![2]
Zbito Prusaków na łeb, na szyję, wygrana!“
Ja, z konia zsiadłszy, zaraz padłem na kolana,
30
Dziękując Panu Bogu. — Do miasta jedziemy,
Niby dla interesu, niby nic nie wiemy;
Aż tu widzimy: wszystkie landraty, hofraty,[3]
Komisarze i wszystkie podobne psubraty
Kłaniają się nam nisko; każdy drży, blednieje,
35
Jako owad prusaczy[4] gdy wrzątkiem kto zleje.
My śmiejąc się, trąc ręce, prosim uniżenie
O nowinki, pytamy, co słychać o Jenie?
Tu ich strach zdjął, dziwią się, że o klęsce owej
Już wiemy; krzyczą Niemcy: „achary Got! o wej!“[5]
40
Spuściwszy nos, do domów, z domów dalej w nogi —
- ↑ Grabowski Józef hr., za Napoleona pułkownik sztabu, dziedzic Łukowa, niedaleko Obiezierza w Wielkopolsce. W Łukowie przebywał w r. 1831 Mickiewicz Adam, a później mieszkał tam dożywotnio Franciszek, brat Poety.
- ↑ Jena, słynna klęską Prus w r. 1806.
- ↑ landrat, niemiecki urząd ziemski; hofrat, urząd dworski tytularny.
- ↑ owad prusaczy: szwaby, karaluchy.
- ↑ przekręcone z niemieckiego: Ach! Herr Gott, o weh!