„Proszę o głos!“ — zawołał pan komisarz z Klecka,[1]
Człowiek młody, przystojny, ubrany z niemiecka.
Zwał się Buchman, lecz Polak był, w Polszczę się rodził;
150
Nie wiedzieć pewnie, czyli ze szlachty pochodził,
Lecz o to nie pytano, i wszyscy Buchmana
Szacowali, iż służył u wielkiego pana,
Był dobry patryjota, i pełen nauki,
Z ksiąg obcych wyuczył się gospodarstwa sztuki,
155
I dóbr administracją prowadził porządnie;
O polityce także wnioskował rozsądnie,
Pięknie pisać i gładko umiał się wysławiać.
Zatem umilkli wszyscy, kiedy jął rozprawiać:
„Proszę o głos!“, powtórzył, podwakroć odchrząknął,
160
Ukłonił się i usty dźwięcznemi tak brząknął:
„Preopinanci moi w swych głosach wymownych[2]
Dotknęli wszystkich punktów stanowczych i głownych,
Dyskusyją na wyższe wznieśli stanowisko;
Mnie tylko pozostaje w jedno zjąć ognisko
165
Rzucone trafne myśli i rozumowania:
Mam nadzieję w ten sposób sprzeczne zgodzić zdania.
Dwie części w dyskusyi całej uważałem;
Podział już jest zrobiony, idę tym podziałem.
Naprzód: dlaczego mamy przedsiębrać powstanie?
170
W jakim duchu? to pierwsze, żywotne pytanie;
Drugie rewolucyjnej władzy się dotycze.
Podział jest trafny, tylko przewrócić go życzę.
Naprzód zacząć od władzy; skoro pojmiem władzę,
Z niej powstania istotę, duch, cel, wyprowadzę.