Jeżeli cię tam złowię, niech cię Bóg uchowa!“
On znowu smyk do Zosi, dybie przez konopie;
435
Złowiłem go, a zatem za uszy i kropię;
A on beczy i beczy jak maleńkie chłopię:
„Ojcze, choć zabij, muszę tam iść“, a wciąż szlocha —
„Co tobie“? a on mówi, że tę Zosię kocha!
Chciałby popatrzyć na nią! Żal mi nieboraka,
440
Mówię Sędziemu: „Sędzio, daj Zosię dla Saka“.
On mówi: „jeszcze mała, czekaj ze trzy lata,
Jak sama zechce“. Łotr! łże, już ją komuś swata.
Słyszałem, już ja się tam na wesele wkręcę,
Ja im łoże małżeńskie Kropidłem poświęcę“.
445
„I taki łotr — zawołał Klucznik — ma panować?
I dawnych panów, lepszych od siebie rujnować?
A Horeszków i pamięć i imię zaginie!
Gdzież jest wdzięczność na świecie? — Niema jej w Dobrzynie!
Bracia! chcecie bój z ruskim wieść imperatorem,
450
A boicie się wojny z Soplicowskim dworem?
Strach wam turmy! Czyż to ja wzywam na rozboje?
Broń Boże! Szlachta Bracia! ja przy prawie stoję.
Wszak Hrabia wygrał, zyskał dekretów niemało;
Tylko je egzekwować![1] Tak dawniej bywało:
455
Trybunał pisał dekret, szlachta wypełniała,
A szczególniej Dobrzyńscy, i stąd wasza chwała
Urosła w Litwie! Wszakże to Dobrzyńscy sami
Bili się na zajaździe Myskim[2] z Moskalami,
Których przywiódł jenerał ruski Wojniłowicz,
460
I łotr, przyjaciel jego, pan Wołk z Łogomowicz.[3]
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/270
Ta strona została przepisana.