Tłumacząc swe uczucia w westchnieniach tłumionych,
Szeptach, szmerach i słowach nawpół wymówionych,
Z których składa się dziwna muzyka wieczoru.
20
Zaczął ją puszczyk, jęcząc na poddaszu dworu;
Szepnęły wiotkiem skrzydłem niedoperze, lecą
Pod dom, gdzie szyby okien, twarze ludzi świecą;
Bliżej zaś, niedoperzów siostrzyczki, ćmy rojem
Wiją się, przywabione białym kobiet strojem.
25
Mianowicie przykrzą się Zosi, bijąc w lice
I w jasne oczki, które biorą za dwie świéce.
Na powietrzu owadów wielki krąg się zbiera,
Kręci się, grając jako harmoniki sfera;[1]
Ucho Zosi rozróżnia wśród tysiąca gwarów
30
Akord[2] muszek i półton fałszywy komarów.
W polu koncert wieczorny ledwie jest zaczęty;
Właśnie muzycy kończą stroić instrumenty.
Już trzykroć wrzasnął derkacz, pierwszy skrzypak łąki,
Już mu zdala wtórują z bagien basem bąki,[3]
35
Już bekasy dogóry porwawszy się wiją,
I bekając raz po raz, jak w bębenki biją.
Na finał[4] szmerów muszych i ptaszęcej wrzawy
Odezwały się chórem podwójnym dwa stawy,
- ↑ harmonika szklana, o której też mowa w improwizacji Konrada (III. cz. „Dziadów“), składała się ze szklanych krążków, o które ocierał się walec (sfera) i wywoływał przejmujące dźwięki.
- ↑ akord = zgoda tonów.
- ↑ Podziwiać trzeba dobór słów, naśladujących huczenie bąków: z bagien basem bąki; podobnież w. 36: bekając... w bębenki biją.
- ↑ finał = zakończenie.