235
Goszcząc, polował niegdyś z królmi murzyńskiemi,
I tam tygrysa spisą w ręcznym boju zwalił,
Z czego się bardzo książę ów Denassów chwalił.
U nas zaś polowano na dziki w tę porę.
Rejtan zabił ze sztućca ogromną maciorę
240
Z wielkiem niebezpieczeństwem, bo zbliska wypalił.
Każdy z nas trafność strzału wydziwiał i chwalił;
Tylko Niemiec Denassów obojętnie słuchał
Pochwał takich i chodząc pod nos sobie dmuchał:
Że trafny strzał dowodzi tylko śmiałe oko,
245
Biała broń śmiałą rękę, — i zaczął szeroko
Znowu gadać o swojej Libii i spisie,
O swych królach murzyńskich i o swym tygrysie.
Markotno to się stało panu Rejtanowi,
Był człek żywy, uderzył po szabli i mowi:
250
„Mości Książę! kto patrzy śmiele, walczy śmiele,
Warte dziki tygrysów, a spis karabele“ —
I zaczynali z Niemcem dyskurs nazbyt żwawy,
Szczęściem książę jenerał przerwał te rozprawy,
Godząc ich po francusku. Co tam gadał, nie wiem,
255
Ale ta zgoda był to popiół nad żarzewiem,
Bo Rejtan wziął do serca, okazyi czekał,
I dobrą sztukę spłatać Niemcowi przyrzekał;
Tej sztuki ledwie własnem nie przypłacił zdrowiem,
A spłatał ją nazajutrz, jak to wnet opowiem“.
260
Tu Wojski umilknąwszy, prawą rękę wznosił,
I u Podkomorzego tabakiery prosił.
Długo zażywa, kończyć powieści nie raczy,
Jak gdyby chciał zaostrzyć ciekawość słuchaczy;
Zaczynał wreszcie, kiedy znowu mu przerwano
265
Powieść taką ciekawą, tak pilnie słuchaną!
Bo do Sędziego nagle ktoś przysłał człowieka,
Donosząc, że z niezwłocznym interesem czeka.
Sędzia, dając dobranoc, żegnał całe grono;
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/287
Ta strona została przepisana.