Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/324

Ta strona została przepisana.

       320 Już trzech najbliższych domu na pomoc im bieży,
Już przeze drzwi włażą trzy błyszczące bagnety
A za niemi trzy czarne schylone kaszkiety.
Maciek stał u drzwi z Rózgą wzniesioną do góry,
Lgnąc do ściany, czatował jako kot na szczury,
       325 Aż ciął okropnie: może głowyby trzy zwalił,
Lecz stary czy nie dojrzał, czy zbyt się zapalił,
Bo nim szyję wytknęli, rąbnął po kaszkietach,
Zdarł je, Rózga spadając brzękła po bagnetach.
Moskale cofają się, Maciek ich wygania
       330 Na dziedziniec —
Tam jeszcze więcej zamieszania.
Tam stronnicy Sopliców pracują w zawody[1]
Nad rozkuciem Dobrzyńskich, rozrywają kłody.
Widząc to, jegry za broń porywają, biegą.
Szerżant[2] wpadłszy, bagnetem przebił Podhajskiego,
       335 Dwóch drugich szlachty zranił, do trzeciego strzela;
Uciekają. Było to przy kłodzie Chrzciciela.
Ten już miał ręce wolne, gotowe ku walce:
Wstał, podniósł dłoń i zwinął w kłąbek długie palce,
I zgóry tak uderzył w grzbiet Rosyjanina,
       340 Że twarz jego i skroń wbił w zamek karabina.
Trząsł zamek, lecz zalany krwią proch już nie spalił,
Szerżant u nóg Chrzciciela na swą broń się zwalił.
Chrzciciel schyla się, chwyta karabin za rurę,
I, wijąc jak kropidłem, podnosi go wgórę.
       345 Robi młynka, dwóch zaraz szeregowych zwala
Po ramionach, i w głowę ugadza kaprala.
Reszta zlękła od kłody cofa się z przestrachem:
Tak Kropiciel ruchomym nakrył szlachtę dachem.

  1. w zawody = na wyścigi.
  2. szerżant = częściej sierżant, ranga wojskowa między chorążym a podoficerem.