Tuzin kul rozsiekanych puszcza śród Moskali;
Sak puszcza drugi tuzin. Jegry się zmięszali.
Przerażony zasadzką szereg w kłąb się zwija,
560
Cofa się, rzuca rannych; Chrzciciel ich dobija.
Stodoła już daleko. Bojąc się odwodu[1]
Długiego, Ryków skoczył pod parkan ogrodu;
Tam pierzchającą rotę zatrzymuje w biegu,
Szykuje, lecz szyk zmienia: z jednego szeregu
565
Robi trójkąt, klin ostry wystawując zprzodu,
A dwa boki opiera o parkan ogrodu.
Dobrze zrobił, bo jazda nań od zamku wali.
Hrabia, który był w zamku pod strażą Moskali,
Gdy pierzchła straż zlękniona, dworzan na koń wsadził,
570
I słysząc strzały, w ogień jazdę swą prowadził,
Sam na czele z żelazem nad głowę wzniesionem.
Wtem Ryków krzyknął: „Ognia pół-batalijonem!“
Przeleciała po zamkach wzdłuż nitka ognista,
I z czarnych rur wytkniętych świsnęło kul trzysta.
575
Trzech jezdnych padło rannych, jeden trupem leży,
Padł koń Hrabi, spadł Hrabia; Klucznik, krzycząc, bieży
Na ratunek, bo widzi, jegry na cel wzięli
Ostatniego z Horeszków, chociaż po kądzieli.
Robak był bliższy, Hrabię ciałem swem zakrywa,
580
Dostał za niego postrzał, z pod konia dobywa,
Uprowadza, a szlachcie każe się rozstąpić,
Lepiej mierzyć, postrzałów nadaremnych skąpić,
Kryć się za płoty, studnię, za ściany obory;
Hrabia z jazdą ma czekać sposobniejszej pory.
- ↑ odwód = odwrót.