I to mówiąc wystrzelił, a tak dobrze mierzył,
610
Że porucznika obok Rykowa uderzył.
„Majorze — szepnął Ryków — wyjdź na pojedynek,
I pomścij się za jego raniejszy[1] uczynek.
Jeśli tego szlachcica kto inny zabije,
To Major widzi, Major hańby swej nie zmyje.
615
Trzeba tego szlachcica na pole wywabić,
Nie można z karabina, to choć szpadą zabić.
Co puka, to nie sztuka; to wolę, co kole,
Mówił stary Suwarów; wyjdź Majorze w pole,
Bo on nas powystrzela; patrz, bierze do celu“.
620
Na to rzekł Major: „Ryków! miły przyjacielu!
Ty jesteś zuch na szpady, wyjdź ty, bracie Ryków.
Lub wiesz co? wyszlem kogo z naszych poruczników.
Ja major, ja nie mogę odstąpić żołnierzy,
Do mnie batalijonu komenda należy“.
625
Słysząc to Ryków, szpadę podniósł, wyszedł śmiało,
Kazał ognia zaprzestać, machnął chustką białą;
Pyta się Tadeusza, jaką broń podoba?
Po układach, na szpady zgodzili się oba.
Tadeusz broni nie miał; gdy szukano szpady,
630
Wyskoczył Hrabia zbrojny i zerwał układy.
„Panie Soplico! — wołał — z przeproszeniem Pana,
Pan wyzwałeś Majora! Ja do Kapitana
Mam dawniejszą urazę: on do zamku mego“
(Mów Pan, przerwał Protazy, do zamku naszego),
635
„On wpadł, — rzekł kończąc Hrabia, — na czele złodziejów,
On, poznałem Rykowa, wiązał mych dżokejów.
- ↑ raniejszy = wcześniejszy.