45
I chronią się gromadnie w domy i stodoły,
Opuszczają plac boju, gdzie wkrótce żywioły
Stoczą walkę.
Na zachód jeszcze ziemia słońcem ozłocona,
Świeciła się ponuro, żółtawoczerwona;
50
Już chmura, roztaczając cienie nakształt sieci,
Wyławia resztki światła, a za słońcem leci
Jak gdyby je pochwycić chciała przed zachodem.
Kilka wichrów raz po raz prześwisnęło spodem,
Jeden za drugim lecą, miecąc krople dżdżyste
55
Wielkie, jasne, okrągłe, jak grady ziarniste.
Nagle wichry zwarły się, porwały się wpoły,
Borykają się, kręcą, świszczącemi koły
Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach.
Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach.
60
Pryskają łóz gałęzie, lecą traw przekosy[1]
Na wiatr, jako garściami wyrywane włosy,
Zmieszane z kędziorami snopów. Wiatry wyją,
Upadają na rolę, tarzają się, ryją,
Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,
65
Który wydarł się z roli jak słup czarnoziemu,
Wznosi się, jak ruchoma piramida toczy,
Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,
Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze,
I ogromną swą trąbą otrębuje burzę.[2]
70
Aż z całym tym chaosem[3] wody i kurzawy,
Słomy, liścia, gałęzi, wydartej murawy,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/345
Ta strona została przepisana.