Klucznik zły, że go Ryków pytaniami dręczył,
Poważnie palec wielki ku ziemi naginał,
A potem machnął ręką, jak gdyby przecinał
Dalszą rozmowę, i rzekł: „Klnę się Scyzorykiem,
180
Że Płut nie wyda! gadać już nie będzie z nikim!“
Potem dłonie opuścił i palcami chrząsnął,
Jak gdyby tajemnicę całą z rąk wytrząsnął.
Ten ciemny gest pojęli słuchacze, i stali
Patrząc z dziwem na siebie, wzajem się badali,
185
I posępne milczenie trwało minut kilka.
Aż Ryków rzekł: „Nosił wilk, ponieśli i wilka!“
„Requiescat in pace“[1] — dodał Podkomorzy.
„Już-ci, — zakończył Sędzia, — był w tem palec Boży!
Lecz ja tej krwi nie winien, jam o tem nie wiedział“.
190
Ksiądz porwał się z poduszek i posępny siedział,
Nakoniec rzekł, spojrzawszy bystro na Klucznika:
„Wielki grzech bezbronnego zabić niewolnika!
Chrystus zabrania mścić się nawet i nad wrogiem!
Oj, Kluczniku! odpowiesz ty ciężko przed Bogiem.
195
Jedna jest restrykcyja[2]: jeśli popełniono
Nie z zemsty głupiej, ale pro publico bono“.[3]
Klucznik głową i ręką kiwał wyciągnioną,
I, mrugając, powtarzał: „Pro publico bono!“
Więcej nie było mowy o Płucie majorze.
200
Nazajutrz daremnie go szukano we dworze,
Daremnie wyznaczano za trupa nagrodę,
Major zginął bez śladu, jak gdyby wpadł w wodę.
Co się z nim stało, różnie powiadano o tem,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/350
Ta strona została przepisana.