I sam... i to zabójstwo... i wszystkie następstwa
Tej zbrodni, wszystkie moje biedy i przestępstwa!
Ja skarżyć nie mam prawa, ja jego morderca,
Ja skarżyć nie mam prawa, przebaczam mu z serca;
535
Ale i on...
∗
∗ ∗ |
„Żeby już raz otwarcie był mnie zrekuzował,[1]
Bo znał nasze uczucia; gdyby nie przyjmował
Mych odwiedzin; to kto wie? możebym odjechał,
Pogniewał się, połajał, wkońcu go zaniechał.
540
Ale on, chytrze dumny, wpadł na koncept nowy:
Udawał, że mu nawet nie przyszło do głowy,
Żeby ja mógł się starać o związek takowy!
A byłem mu potrzebnym, miałem zachowanie[2]
U szlachty, i lubili mnie wszyscy ziemianie.
545
Więc on niby miłości mojej nie dostrzegał,
Przyjmował mnie jak dawniej, a nawet nalegał,
Abym częściej przyjeżdżał; a ilekroć sami
Byliśmy, widząc oczy me przyćmione łzami
I pierś zbyt pełną i już wybuchnąć gotową,
550
Chytry starzec, wnet wrzucił obojętne słowo
O procesach, sejmikach, łowach...
∗
∗ ∗ |
„Ach, nieraz przy kieliszkach, gdy się tak rozrzewniał
Gdy mię tak ściskał i o przyjaźni zapewniał,
Potrzebując mej szabli lub kreski na sejmie,
555
Gdy musiałem nawzajem ściskać go uprzejmie,