Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/371

Ta strona została przepisana.

I ten zamek na łysą głowę mu nie runie? —
Pomyśl o zemście, to wnet szatan broń podsunie.
Ledwiem pomyślił, szatan nasyła Moskali.
       730 Stałem, patrząc. Wiesz, jak wasz zamek szturmowali.


∗             ∗

„Bo fałsz, żebym był w jakiej z Moskalami zmowie.


∗             ∗

„Patrzyłem. Różne myśli snuły się po głowie,
Z razu z uśmiechem głupim, jak na pożar dziecko,
Patrzyłem; potem radość uczułem zbójecką,
       735 Czekając, rychło zacznie palić się i walić;
Czasem myśl przychodziła: skoczyć, ją ocalić,
Nawet Stolnika —


∗             ∗

„Broniliście się, ty wiesz, dzielnie i przytomnie.
Zdziwiłem się. Moskale padali wkoło mnie,
       740 Bydlęta, źle strzelają! — Na widok ich klęski
Złość mię znowu porwała. — Ten Stolnik zwycięski!
I także mu na świecie wszystko się powodzi?
I z tej strasznej napaści z triumfem wychodzi?
Odjeżdżałem ze wstydem. — Właśnie był poranek.
       745 Wtem ujrzałem, poznałem: wystąpił na ganek,
I brylantową spinką ku słońcu migotał,
I wąs pokręcał dumnie, i wzrok dumny miotał,
I zdało mi się, że mnie szczególniej urągał,
Że mnie poznał, i ku mnie rękę tak wyciągał,
       750 Szydząc i grożąc. — Chwytam karabin Moskala;
Ledwiem przyłożył, prawie nie mierzył — wypala!
Wiesz! —