Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/429

Ta strona została przepisana.

       440 I nie skryjesz ze wstydu pod ziemię oblicza?
Takeś twojej, tak świeżej, nie pomna przysięgi?
O łatwowierny! pocóż nosiłem te wstęgi!
Lecz biada rywalowi, co mię tak znieważa!
Po moim chyba trupie pójdzie do ołtarza!“

       445 Goście powstali, Rejent okropnie się zmieszał,
Podkomorzy rywalów zagodzić pośpieszał;
Lecz Telimena, wziąwszy Hrabiego na stronę:
„Jeszcze — szepnęła — Rejent nie wziął mię za żonę:
Jeżeli Pan przeszkadzasz, odpowiedzże na to,
       450 A odpowiedz mi zaraz, krótko, węzłowato:
Czy mnie kochasz, czyś dotąd serca nie odmienił,
Czyś gotów, żebyś ze mną zaraz się ożenił.
Zaraz, dziś? — jeśli zechcesz, odstąpię Rejenta“.
Hrabia rzekł: „O, kobieto! dla mnie niepojęta!
       455 Dawniej w uczuciach twoich byłaś poetyczną,
A teraz mi się zdajesz całkiem prozaiczną!
Cóż są wasze małżeństwa, jeśli nie łańcuchy,
Które związują tylko ręce, a nie duchy?
Wierzaj, są oświadczenia nawet bez wyznania,
       460 Są obowiązki nawet bez obowiązania!
Dwa serca, pałające na dwóch końcach ziemi,
Rozmawiają, jak gwiazdy promieńmi drżącemi;
Kto wie! może dlatego ziemia tak do słońca
Dąży i tak jest zawsze miłą dla miesiąca,
       465 Że wiecznie patrzą na się i najkrótszą drogą
Biegą do siebie — ale zbliżyć się nie mogą!“
„Dość już tego — przerwała — nie jestem planetą
Z łaski Bożej, dość Hrabio, ja jestem kobietą;
Już wiem resztę, przestań mi pleść ni to, ni owo.
       470 Teraz ostrzegam: jeśli piśniesz jedno słowo,
Ażeby ślub mój zerwać, to jak Bóg na niebie,