Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/438

Ta strona została przepisana.

Dziad śmieje się, choć miecza dawno nie miał w dłoni,
Lecz uczuł, że dłoń jeszcze nie zawiedzie broni.

       665 Tymczasem dwaj uczniowie przy cymbałach klęczą
Stroją na nowo struny i próbując brzęczą;
Jankiel z przymrużonemi napoły oczyma
Milczy i nieruchome drążki w palcach trzyma.

Spuścił je, zrazu bijąc taktem triumfalnym,[1]
       670 Potem gęściej siekł struny jak deszczem nawalnym;
Dziwią się wszyscy, — lecz to była tylko próba,
Bo wnet przerwał, i wgórę podniósł drążki oba.

Znowu gra. Już drżą drążki tak lekkiemi ruchy,
Jak gdyby zadzwoniło w strunę skrzydło muchy,
       675 Wydając ciche, ledwie słyszalne brzęczenia.
Mistrz zawsze patrzył w niebo, czekając natchnienia.
Spojrzał zgóry, instrument dumnem okiem zmierzył,
Wzniósł ręce, spuścił razem, w dwa drążki uderzył:
Zdumieli się słuchacze. —

Razem ze strun wiela
       680 Buchnął dźwięk, jakby cała janczarska kapela[2]
Ozwała się z dzwonkami, z zelami[3], z bębenki:
Brzmi Polonez trzeciego maja! — Skoczne dźwięki
Radością oddychają, radością słuch poją;

  1. obacz objaśnienie w. 691.
  2. janczarowie, dawna milicja turecka, składająca się z żołnierzy, od dzieciństwa wychowanych w rygorze wojskowym; janczarska muzyka, wojskowa muzyka turecka, nadzwyczaj hałaśliwa, w w. XVIII modna we wschodniej Europie, także i w Polsce zaprowadzona.
  3. zele = krążki mosiężne, muzyczne.