Ustępują mu z drogi i, zmieniwszy szyki,
Puszczają się znów za nim —
Brzmią zewsząd okrzyki:
„Ach to może ostatni! patrzcie, patrzcie młodzi,
Może ostatni, co tak poloneza wodzi!“ —
800
I szły pary po parach hucznie i wesoło:
Rozkręcało się, znowu skręcało się koło,
Jak wąż olbrzymi w tysiąc łamiący się zwojów;
Mieni się cętkowata, różna barwa strojów
Damskich, pańskich, żołnierskich, jak łuska błyszcząca,
805
Wyzłocona promieńmi zachodniego słońca
I odbita o ciemne murawy wezgłowia.
Wre taniec, brzmi muzyka, oklaski i zdrowia!
Tylko kapral Dobrzyński Sak ani kapeli
Nie słucha, ani tańczy, ani się weseli,
810
Ręce wtył założywszy, stoi zły, ponury,
Wspomina swe dawniejsze do Zosi konkury:
Jak lubił dla niej nosić kwiaty, pleść koszyczki,
Wybierać gniazda ptasie, robić zauszniczki.
Niewdzięczna! Chociaż tyle pięknych darów strwonił,
815
Choć przed nim uciekała, choć mu ojciec bronił.
On jeszcze! ile razy na parkanie siadał,
By ją dojrzeć przez okna; w konopie się wkradał,
Żeby patrzeć, jak ona pleła[1] swe ogródki,
Rwała ogórki, albo karmiła kogutki!
820
Niewdzięczna! — Spuścił głowę, i nakoniec świsnął
Mazurka, potem kaszkiet na uszy nacisnął,
I szedł w obóz, gdzie stała przy armatach warta;
Tam dla rozerwania [się] zaczął grać w drużbarta[2]
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/443
Ta strona została przepisana.