Nieproszony, zbyt nagły, w naszem stajesz kole:
piękniejsze dziełom Burdy świat otwierał pole.
Ach, mistrza podobnego już wynaleźć trudno!
Tyś to krainę naszą uczynił tak ludną,
Pół Francyi przez ciebie mych rozkazów słucha!
Ileż nadziei pękło, gdyś ty pozbył ducha!
Cóż robić, los tak wolał, bądźże jego wola!
Siadaj tu po prawicy; dać mu czaszę, hola!»
Na te słowa Franciszkan, świętą zgrozą zdjęty,
Padł na twarz i szatańskie ucałował pięty.
Nareszcie patrzy wkoło — o smutny widoku:
Tu obszary w ognistym zalane potoku,
Kraje, które wieczystej nocy cień ogarnie,
Gdzie sroga śmierć przebywa, zbrodnie i męczarnie.
Tu się podnoszą trony nieczystego czarta,
A tu przepaść na świata schłonienie rozwarta,
Grób, gdzie się starożytność uczona zasypie,
Piękność, rozum przy cnotach, miłość przy dowcipie,
I ta ćma nieśmiertelna i niezrachowana
Dzieci nieba, stworzonych w poddaństwo szatana.
Wszak znasz, mój czytelniku, jako podług wiary
W piekło pchamy tyrany i dobre Cezary.
Tam Antonin pobożny los Nerona dzieli,
Tam Trajan, wzór monarchów, tam Marek Aureli.
I Scypijo, dobrocią zdobiący odwagę,
Scypijo, co zwyciężył miłość i Kartagę.
Plato, z takim rozumem! padł w otchłań pożerczą,
W niej Cycero wymowny, boski Homer skwierczą.
Ty nawet, Sokratesie, ty mądrości synu,
Ty dla prawego Boga umęczon śród gminu,
I ty tu; z tobą Solon i Arystyd siedzi,
Wszyscy słusznie, bo wszyscy zmarli bez spowiedzi.
Burda większe tam jeszcze ujrzał cudowiska,
Ujrzał, jak króle, księża, wiadomi z nazwiska,
Których poczet i w dziejach i w żywotach błyszczy,
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/021
Ta strona została skorygowana.