Gdy poeta rośliny sławi i zaleca,
Aż tu nagle kartofel odzywa się z pieca:
Każe wziąć bardon, piosnkę zanucić mu tkliwą,
Poeta bierze bardon i nuci co żywo:
Jako niegdyś przed wieki Bożą mocą słowa
Z zamętu dawnych światów wzniosła się budowa;
Jak potem, gdy tysiączne przeminęły lata,
Hebrajczyk lepszą wiarę objawił dla świata,
Jak bogi greckie, złego doczekawszy losu,
Świat sobie nowy robią z ostatków chaosu,
Jak ich Kolumbus śmiałą potrwożył wyprawą,
Jak płynął i na morzu zahaczył się z nawą,
Jaki sąd o tem bogi, jaki święci dali,
Jak Kolumbus z nieszczęścia wybrnął... i tak dalej.
<fragment>
O wy, świata ziemskiego celniejsze okrasy:
Wy, łąki i usiewy i kwiatki i lasy,
Które Bóg pierwsze wywiódł przyrodzeniu z łona,
A świat pod wspólne Roślin zagarnął imiona!
Ziemia z mętnych żywiołów dobywszy się swaru,
Wami grzbiet niepłodnego oblekła ciężaru,