My, Febus Jowiszowicz, bożek z bożej łaski,
Poetycki, lekarski, delficki, parnaski,
Gdy manifest zaniosły pod powyższą datą
Kochane siostry nasze, Talija, Erato,[1]
Et caetera, iż pewny Zan, literat chudy,
Będąc długo rymarzem z potrzeby i z nudy,
Tak długo żebrał, tak się wpraszał im do łaski,
Że go nareszcie lubić zaczęły Parnaski;
O Kochach, o Leraku gdy pisał rycerzu,[2]
Nieraz wiersz dyktowały, siedząc na kołnierzu,
I kiedy w tanach z niemi podejmował pięty,
Radziły, żeby szpetny rym został odcięty.
Stąd wyobraźni jego coraz rosły skrzydła,
Stąd łatwiejsze i lepsze mógł toczyć wierszydła,
I czy piosnkę poważną na lutni zabrząka,
Czyli pod nos zanuci «Pastorowa dońka».
Czy kolegom słonego dowcipu podsypał,
Czy, jambem zbrojny, [wszystkim] doskwierał i szczypał,
Muzy rozum w sześćkonnej zsyłały kolasce.
Jakże ten lichy rymarz wypłacił się łasce?
Zbił lutnię, Newtonowe do tła wścibia znaki,[3]
Z własnej już Tabakiery nie chce brać tabaki.
«Chciały obżałowane zlecieć na minutę,
Chciały wyreperować mózgownie nadpsute,
Ale cóż tam za dziwy, potwory, rarogi!
Tu +[4] rozkaroczony stanął pośród drogi,
Tu minusowe tyczki sterczą, jak bratnale,
Tam nakształt sani ruskich toczy się =[5]
A potęgi, pierwiastki, ostre, tępe biesy,
Nieskończoność z obcęgów, esy i floresy;
Spółczynnik idzie z prawej, alfa z lewej ręki,
Tu poważny χ siedzi, tu iksik maleńki,
Owdzie wykładnik drugim pojeżdża na karku,
Słowem chaos, i chaos we łbie, tak jak w garku.
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/054
Ta strona została przepisana.