O, zwiedziony, podwójnie, potrójnie, poczwórnie,
Sam ty dureń, gdyś wszystkich poczytał za durnie.
Wszakże jeden nasz węzeł, wszak przyjaźń doznana:
Mogliżbyśmy na sucho puścić święto JANA?
Mówiłem ci, ty sensu nie znałeś w mem słowie,
Mówiłem, że broń niesiesz przeciw własnej głowie.
Przychodzi na nas kolej, a więc słuchaj, ośle,
A ty mu winszowania intonuj wyniośle.[1]
∗
∗ ∗ |
Uciszcie się! Niech państwo na ustąp pozwolą!
Dziś do mnie na namowę miał zjechać Apollo.
Hejże, pitono-bójco! bożku złoto-cytry!
Znidź sam i Muzy przywiedź za superarbitry!
Oto ich oczekuję z duszą upragnioną,
Z rozkaraczoną bramą, gębą rozdziawioną.
Dajcie mi na pegazim stąd ulecieć puchu,
Wieszczego dajcie łyknąć chuchu i podmuchu!
Albo ty mnie medyczne przypraw fajerwerki,
Niechaj się na wiatr zdejmę z twojej Tabakierki.
Cyt! już intromisyje poczułem bożyszcza,
Już mi się brzuch wypina i oko wytrzyszcza.
Jak bąk, jak bomba, żary karmiąca w saletrze,
Wznieść się i szarmyclować gotówem po wietrze.
- ↑ Zkolei Pietraszkiewicz czytał swoje wiersze.