Twardowski ku drzwiom się kwapił
Na takie dictum acerbum;
Djabeł za kuntusz ułapił;
«A gdzie jest nobile verbum?»
Co tu począć? kusa rada,
Przyjdzie już nałożyć głową.
Twardowski na koncept wpada
I zadaje trudność nową.
«Patrz w kontrakt, Mefistofilu!
Tam warunki takie stoją:
Po latach tylu a tylu,
Gdy przyjdziesz brać duszę moją,
«Będę miał prawo trzy razy
Zaprząc ciebie do roboty;
A ty najtwardsze rozkazy
Musisz spełnić co do joty.
«Patrz! oto jest karczmy godło:
Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech z kopyta utnie!
«Skręć mi przytem biczyk z piasku,
Żebym miał czem konia chłostać,
I wymuruj gmach w tym lasku,
Bym miał gdzie na popas zostać!
«Gmach będzie z ziarnek orzecha,
Wysoki pod szczyt Krępaku.
Z bród żydowskich ma być strzecha,
Pobita nasieniem z maku.
«Patrz I oto na miarę ćwieczek,
Cal gruby, długi trzy cale,
W każde z makowych ziareczek
Wbij mi takie trzy bratnale!»