Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/156

Ta strona została przepisana.

«Niewiasto, — rzecze stary —
Więc ci nie żal rozboju,
Ale tylko strach kary?
Idźże sobie w pokoju,
Rzuć bojaźń, rozjaśń lica!
Wieczna twa tajemnica.
Bo takie sądy Boże,
Iż, co ty zrobisz skrycie,
Mąż tylko wydać może,
A mąż twój stracił życie.»

Pani z wyroku rada,
Jak wpadła, tak wypada:
Bieży nocą do domu,
Nic nie mówiąc nikomu.
Stoją dzieci przed bramą,
«Mamo — wołają — mamo!
A gdzie został nasz tato?»
«Nieboszczyk? co? wasz tato?»
Nie wie, co mówić na to.
«Został w lesie za dworem,
Powróci dziś wieczorem.»

Czekają wieczór dzieci,
Czekają drugi, trzeci,
Czekają tydzień cały;
Nareszcie zapomniały.

Pani zapomnieć trudno,
Nie wygnać z myśli grzechu.
Zawsze na sercu nudno,
Nigdy na ustach śmiechu,
Nigdy snu na źrenicy!
Bo często w nocnej porze
Coś stuka się na dworze,
Coś chodzi po świetlicy,
«Dzieci, woła, to ja to,
To ja, dzieci, wasz tato!»