Milczą piszczałki, głuchną bębenki,
Porzuca ogień gromadka;
Biegą staruszki, biegą panienki,
Biegą do dudarza dziadka.
«Witaj, dudarzu! witamy radzi,
W wesołej przychodzisz dobie;
Pewnie zdaleka Pan Bóg prowadzi?
Pogrzej się i spocznij sobie!»
Wiodą, gdzie ogień, gdzie stół z murawy,
Sadzą dudarza pośrodku:
«Może pozwolisz na trochę strawy,
Albo na szklaneczkę miodku?
«Widzim i lirę, widzim piszczałki,
Zagraj co nam samo trzeci!
Napełnim za to tłomok, kobiałki,
I będziem wdzięczni waszeci.»
«No, stójcież cicho!» — rzekł do gromadki,
«Cicho!» — powtarza, w dłoń klaska,
«Jeżeli chcecie, zagram wam, dziatki,
A cóż wam zagrać?» — «Co łaska.»
Wziął w ręce lirę i szklankę sporą,
Miodem pierś starą zagrzewa,
Mrugnął na chłopców, ci dudki biorą,
Brząknął, nastroił i śpiewa:
«Idę ja Niemnem, jak Niemen długi,
Od wioseczki do wioseczki,
Z borku do borku, z smugów na smugi,
Śpiewając moje piosneczki.
«Wszyscy się zbiegli, wszyscy słuchali,
Ale nikt mię nie rozumie;
Ja łzy ocieram, westchnienia tłumię,
I idę dalej a dalej.