Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/170

Ta strona została przepisana.

«Nędzny, w mych oczach gasnął powoli.
Raz mię przywołał do łoża:
«Czuję, rzekł, bliski koniec niedoli,
Niech się spełni wola Boża!

«Zgrzeszyłem tylko, że moje lata
Tak się nadaremnie starły;
Ale bez żalu schodzę ze świata,
Dawno już na nim umarły.

«Kiedy mię skał tych dziki zakątek
Ukrył przed gminu obliczem,
Odtąd już dla mnie świat ten był niczem;
Żyłem na świecie pamiątek.

«Ty, coś mi wiernym został do grobu» —
Kończył, ściskając za ręce —
«Nagrodzić tobie nie mam sposobu,
Wszakże to, co mam, poświęcę.

«Znasz piosnkę, którąm po tyle razy
Śpiewał, płacząc nad mym losem;
Pomnisz zapewne wszystkie wyrazy
I wiesz jakim śpiewać głosem.

«Mam jeszcze z bladych włosów zawiązkę
I zeschły cyprysu listek;
Naucz się piosnki, weź tę gałązkę!
To mój na ziemi skarb wszystek.

«Idź, może znajdziesz na brzegach Niemna
Tę, której już nie obaczę;
Może jej piosnka będzie przyjemna,
Może nad listkiem zapłacze;

«Nagrodzi starca, do domu przyjmie,
Powiedz...» Wtem oko ściemniało,
A w ustach Panny Najświętszej imie
Wpół wymówione zostało.