Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/179

Ta strona została przepisana.

Tak ów Karol trwożliwy już umykał z tronu
Przed nachodem powstańców i wojsk Albijonu,
Ale jak tylko dostał na pomoc Darczanki,[1]
Potłumił i Angliki i buntowne Franki.

Odpieraj więc, jak możesz, i kładź wszędzie tamy,
Ażeby twój przeciwnik nie mógł zdobyć damy.
Jeśli jej i sam z obcych wziąć nie zechcesz szyków,
I własną mocą w boju zgnębisz przeciwników,
Wtenczas dla nich, prócz straty, największa sromota,
Według praw tracą sławę i paść muszą kota.
Częstokroć wódz w swej sile zaufany zbytnie,
Nie chce rycerki, myśląc, iż sam wszystkich wytnie:
A tymczasem przeciwnik, mając pomoc w damie,
Wypędzi go z obozu, doścignie i złamie.
Już wódz chwieje się ranny, miecz upuszcza z dłoni,
Kochanka nad nim żadnej łezki nie uroni:
Tak, co wprzódy zwycięstwa karmił się otuchą,
Umiera, a co gorsza umiera na sucho.
Pary więc szukaj gwałtem lub przez chytre środki,
W parze miłe zwycięstwo, w parze i zgon słodki.
Choć przegrasz, mniejsza będzie daleko przegrana,
Jeżeli grób twój łzami odwilży kochana.

Masz tedy prawa wojny; krótkoć je podaję:
Różnych jeszcze narodów znaj różne zwyczaje.
Sarmata, ufność w samej kładący odwadze,
Woła na cię przed bojem: «zwalczę, lecz nie zdradzę!»
Stąd piersią w pierś uderza, w tył razów nie ciska,
Choćby kark nieprzyjazny nadstawiał się zbliska,
Dama jego, podskoków wyprawiać niezdolna,
Równym jak mąż jej krokiem postępuje zwolna,
Ten tylko u rycerskiej wzgląd zyskawszy młodzi,
Że się jej z krwawych bojów ujść bez hańby godzi.
Hiszpan śmiało uderza na miecze i spiże,
Z czoła walczy, lecz okiem i tam i sam strzyże;

  1. Janne d’Arc.