Ta nigdy z czoła twego nie schodząca chmura,
Ból w głębi zatajony, tęsknota ponura,
Której źródeł napróżno dwór stara się dociec,
Którą naród podziela... ach! i król, twój ociec,
Niejedną noc bezsenną winien tej zagadce,
Ona niejedną łezkę wyciska twej matce!
Matce?
Książe!
O! gdybym darować był w stanie
Temu, co ją za matkę narzucił...
Mój panie?
Tak... tak... bom ja z matkami nieszczęśliwy tyle;
Zaledwiem świat obaczył, w pierwsze życia chwile
Już byłem matkobójcą.
Byłeś mimo woli,
Czyż cię dotąd grzech taki na sumnieniu boli?
A moja druga matka! wszakżem przez nią zgubił
Miłość ojca; mnie ociec i tak mało lubił;
Ze byłem jedynakiem, to cała zasługa.
Teraz mu drugą córkę daje matka druga,
A co się jeszcze z tego na przyszłość wywiąże,
Ciemna otchłań...
Żartujesz, żartujesz, mój książe!
Królowa, którą wielbią z zapałem Hiszpanie...
Ty nienawiści okiem miałbyś patrzeć na nię?