Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/240

Ta strona została przepisana.

«Ja, co mnie własne szczęście nie nęci,
Com uniesioną z powodzi
Resztę uczucia, myśli i chęci
Ojczystej powierzył łodzi;

«Mógłżem kosztować powabów życia,
Gdy, skoro wicher zawieje,
W ostatniej łódce, bliskiej rozbicia,
Ostatniem widział nadzieje?

*

«Lecz dziś rozpaczą nie będę grzeszył,
Bo nim te brzegi odpłynę,
Bóg mnie widokiem nowym ucieszył:
Poznałem zacną rodzinę.

«Poznałem matkę, z serca Spartanki
Lejącą polskiej łzę matki;
Poznałem córkę w kształcie niebianki,
Dziwiącą duchem Sarmatki.

«One jak świętym wyznawcom wiary,
Wskazanym na lwów pożarcie,
Śmiały posyłać nam w głąb pieczary
Ulgę, pociechę i wsparcie,

«Mimo żelaznych dźwięków tarasu
I trwożnych gminu okrzyków,
Pomimo dzikich zwierząt hałasu
I stokroć dzikszych strażników.

«Poznałem!... przyszłość mię nie zastrasza...
Sterniku! żagle do góry!
Jedźmy! nie zginie ojczyzna nasza,
Gdzie takie matki i córy».