Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/280

Ta strona została przepisana.
LXXXVIII
MÓWIĘ Z SOBĄ...


Mówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,
Serce bije gwałtownie, oddechem nie władnę,
Iskry czuję w źrenicach, a na twarzy bladnę;
Niejeden z obcych głośno pyta o me zdrowie,

Albo o mym rozumie coś na ucho powie.
Tak cały dzień przemęczę; gdy na łoże padnę,
W nadziei, że snem chwilę cierpieniom ukradnę,
Serce ogniste mary zapala w mej głowie.

Zrywam się, biegę, składam napamięć wyrazy,
Któremi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu,
Składane, zapomniane, po milijon razy —

Ale, gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję czemu
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy,
Aby goreć na nowo, milczeć po dawnemu.