Ta strona została przepisana.
CXVIII
BAJDARY[1]
Wypuszczam na wiatr konia i nie szczędzę razów;
Lasy, doliny, głazy, wkolei, w natłoku
U nóg mych płyną, giną, jak fale potoku;
Chcę odurzyć się, upić tym wirem obrazów.
A gdy spieniony rumak nie słucha rozkazów,
Gdy świat kolory traci pod całunem mroku,
Jak w rozbitem zwierciedle, tak w mem spiekłem oku
Snują się mary lasów, i dolin, i głazów.
Ziemia śpi, mnie snu niema. Skaczę w morskie łona, —
Czarny, wydęty bałwan z hukiem na brzeg dąży,
Schylam ku niemu czoło, wyciągam ramiona,
Pęka nad głową fala, chaos mię okrąży:
Czekam, aż myśl, jak łódka, wirami kręcona,
Zbłąka się i na chwilę w niepamięć pogrąży.
- ↑ Bajdary, piękna dolina przez którą zwykle wjeżdża się na brzeg południowy Krymu.