Ta strona została skorygowana.
Tu czuję w chlebie powszednim truciznę,
W powietrzu darmo szukam odetchnienia;
Ni wolnej myśli, ni wolnego ruchu;
Przykuty zdycham, jak pies na łańcuchu.
Kiedy dziewczętom rozwodzę me żale,
Dziewczęta szydzą z mojej obcej mowy;
Tu nawet moi rodacy górale
Przyjęli język i obyczaj nowy.
Jestem jak drzewo przesadzone w lecie,
Słońce je spali, a wicher rozmiecie.
Miło na górach spotkać znajomego!
Wszystko to byli przyjaciele starzy,
«Witaj, wołali, synu Aleksego!» —
Tu nie spotykam żadnej znanej twarzy!
Jestem jak mrówka, wychowana w lesie,
Gdy ją na środek stawu wiatr zaniesie.