I nie będzie mu ciasno, jeśli przy rozumie,
Gonić rozkosz a zgubie wymykać się umie.
Znajdę ja druhów, których przyjaźń więcej warta;
Znajdę płowego wilka i pstrego lamparta,
Hijenę, zdobycz kroki pędzącą chromemi,
To moi przyjaciele. — Niemasz między niemi
Półgłówka, co mu tajnia w ustach nie doleży,
Co brata błądzącego z szyderstwem odbieży,
U nich na krzywdę zemsta, na gwałt moc gwałtowna,
Waleczni, ale w męstwie żaden mi nie zrówna.
Nieprzyjaciołom pierwszy ja skaczę do oczu,
A gdy przyjdzie łup dzielić, stoję na uboczu.
W dziale łupów łakomstwo chyżością zwycięża,
Ja czynię obyczajem dostatniego męża:
Nikt wielkością umysłu nie zdoła mi sprostać,
A kto czuje swą wyższość, godzien przy niej zostać.
Porzucam was i tęsknić nie będę za wami,
Których nie przyciągnąłem dobrodziejstw więzami
I do których nie lgnęło nigdy serce moje.
Dosyć mam towarzystwa, gdy zostało troje:
Serce waleczne, szabla, z której ognie biją,
I łuk żółty, wielblądzią krzywiący się szyją;
Przy którym pas bogaty, suta frędzla pływa,
Majdan gładko ciosany i tęga cięciwa,
Co tak żałośnie jęczy, gdy z niej grot wyleci,
Jako matka, wydarte ścigająca dzieci.
Jam nie sługa pragnienia, co się w noc zaczaja
I odstraszywszy źrebce, sam klacze wydaja.
Jam nie tchórz, ni za dziewic ogonem włóczęga,
Co w każdej drobnej sprawie rady ich zasięga.
Nie strusie serce mojej choć strach zakołata,
Nierównym pędem w piersiach, jak wróbel nie lata.
Kto mnie widział od rana do nocy śród gachów,
Brew malować, włos trefić w kąpieli zapachów?[1]
- ↑ Arabowie nacierają powieki pewną farbą brunatną, zwaną kohl, co u nich za wielką poczytują nagrodę.