Często tenże ozdobny w różnobarwne kwiecie,
Lub czasem piękna wstęga suknię tą przeplecie.
To znów żółte sukienki, błękitne, zielone,
W różny sposób ujęte i modnie zdobione
Kwieciem i atłasem; — u wszystkich ogony
Tarzają się po ziemi, wloką w różne strony
I na posadzce śliskiej dziwne koła znaczą,
Których nawet uczeni nam nie wytłómaczą.
Jeszcze muzyk zaspany nadstawia wciąż ucha,
I kręci kołki basów i brzęka i słucha,
Kiedy naraz dyrektor wstaje, pałką trąca,
I płynie naraz zewsząd melodja paląca.
Wszystko się naraz rusza: hołupiec ochoczy.
Wtem z bocznych komnat nowa para wnet wyskoczy.
Stanęli wszyscy, patrzą: Piękna pani młoda,
Na twarzy wiosna świeża — cud istny — uroda.
Jasno różowa suknia jej kibić okrywa,
Po której dookoła piękny wieniec spływa;
Włos spuszczony na ramię w długich puklach spada,
Niby fala stoczysta... A panienka rada,
Twarzyczka tak rumiana, wdzięku w niej jest tyle.
Że trudno go określić przez tę krótką chwilę.
A oko jej jak prorok pełne przepowiedni...
Zazdrościli młodemu tej panny niejedni!
A młody ją dzierżał...
Biegnie tam par wiele.
On z nią sam, jak wódz z armją, sam tańczy na czele;
Wszyscy biegają za nim to w lewo, to w prawo,
To znowu w inną stronę gdzieś skręcają żwawo.
Wreszcze on jak strategik, wstrzymuje dłoń damie,
A ona niespodzianie pada mu na ramie.
To hołupiec ... Złapane dziewcze mieni się jak tęcza,
A pan jej słówka szepcze, przyrzeka, zaręcza,
Pierś na piersi spoczęła ...
Ta pierś serce skrywa!
A tętno serca szepcze: «Ty będziesz szczęśliwa».
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/387
Ta strona została przepisana.