A przecież ją dla pieniędzy tylko zaślubić,
A tak i swe i jej serce na wieki zgubić.
A więc woleli panowie iść na wygnanie,
Aniżeli bez kochania na królowanie;
Woleli iść na wygnanie, o wolnem sercu,
Aniżeli bez miłości stać na kobiercu.
Tymczasem królewna Lala rośnie a rośnie;
Dotąd zamąż nie wydana, wzdycha żałośnie:
«Każda panna z mego dworu, każda poddanka,
Czy prostaka, czy pastucha, znajdzie kochanka,
Ma towarzysza, ma dziatki. Ja tylko biedna
Bez towarzystwa, bez dziatek, zostanę jedna,
I nie będzie komu po mnie zapłakać szczerze
I za moję duszę codzień zmówić pacierze!...»
Tak płaczącej pannie Lali przyszła myśl dzika,
Ażeby pójść wreszcie zamąż choć za kuchcika.
Właśnie wtenczas, przed oknami, chłopiec niewielki,
Oszarpany, umurzany, płókał rądelki.
Przyjdź, kuchciku, i posłuchaj, co powiem tobie,
A ja cię dziś najszczęśliwszym człowiekiem zrobię.
Naprzód rądle rzuć do licha i bież w krynicę,
Umyj dobrze i wyszoruj piaskiem twe lice
I ręce umywaj póki aż będą czyste;
Potem przydź [tu], a ja ci dam suknie wzorzyste.
Dam ci kapelusz z piórami, ostrogi srebne,
Złota kieskę, tudzież inne sprzęty potrzebne.
Za to złoto kupisz w mieście rumaka z rzędem;
Na nim wielką bramą w zamek wbież wielkim pędem;
Udasz się przed królem, ojcem moim, za księcia,
A ja dokażę, że ciebie weźmie za zięcia».
Gdy królewna tak mówiła, kuchta drżał z trwogi,
Potem jak stał, tak jej upadł plackiem pod nogi
I podniósłszy głowę, z płaczem wołał: «Ach, czemu
Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/508
Ta strona została przepisana.