Strona:PL Adolf Abrahamowicz-Jego zasady 17.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wał zasady, to dobrze, to mu się chwali...
Agnieszka. Wszystkie je zarówno kochamy, bo też poczciwe to dziatki, przytem utalentowane. Hortenzya gra bardzo ładnie na fortepianie, Eufrozynka na gitarze i śpiewa....
Dyonizy. Ale nie fałszywie? bo powiem państwu, że niczego się bardziej nie obawiam, jak fałszywej muzyki.
Agnieszka. Osądzisz pan dobrodziej sam najlepiej.
Dyonizy. I będę otwarty, znam się bowiem na muzyce, bah! nawet sam grywam na wiolonczeli.
Filc. To najpiękniejszy instrument.
Dyonizy. Jak w czyjej ręce; lecz może pozwolicie państwo, abyśmy usiedli.... (przystawia krzesła w półkole) O tak w półkolu będzie najlepiej; brakuje nam tylko w pośrodku kominka; Co to za chwila urocza!.. Takie kółko rodzinne, dla mnie zupełnie nie znane. Panna Eufrozyna oczywiście usiądzie koło mnie, tak porządek rzeczy wskazuje.
Eufrozyna. Najchętniej.
Dyonizy. Panno Eufrozyno, mój siostrzeniec nieraz wspominać musiał, jakiego ma wuja nudziarza, egoistę, pedanta... I ja jak zwykle wszyscy starzy kawalerowie wzbudzam u pań tylko politowanie, cóż nieprawda?
Eufrozyna. Pański siostrzeniec z Hortenzyą częściej o panu mówił, ze mną mniej....
Dyonizy. Otwarcie, szanowna panno Eufrozyno. Mój siostrzeniec podobał się pani? walny to chłopak, trochę roztrzepany, ale to młodość; kto się ożeni, ten się odmieni.
Eufrozyna. (do siebie) Nie pojmuję.... (głośno) Nie rozumiem dla czego pan mnie o to pyta.
Dyonizy. Pojmuję, bardzo pojmuję, skromność... cnotę tę bardzo wysoko cenię. O gdybym to ja mógł być w położeniu mego siostrzeńca, marzyć o swej ukochanej....
Eufrozyna. Myślę, że to od pana jedynie zależy....
Dyonizy. Stary jestem.
Eufrozyna. Jedni są starzy od urodzenia, podczas, gdy drudzy nigdy się nie starzeją; do tych sądzę, że pan należysz.
Dyonizy. Tak słodkich wyrazów dawno już nie słyszałem.
Eufrozyna. Widocznie unikałeś pan ludzi, którzy pokochać go byliby zmuszeni...
Dyonizy. Pani tyle dla mnie łaskawa, że sprzeczać się nie odważę.
Agnieszka. (do męża) Słyszałeś, gotowo się skleić drugie małżeństwo; to byłoby lepsze ambo, jak na loteryi.
Filc. (do Agnieszki) A ja przeczuwam ogromną konfuzyę.
Agnieszka. (do Filca) Tobie się wiecznie jakieś konfuzye przywidują.
Dyonizy. Na dobre się tu rozgadałem i nic dziwnego; godzinę tu spędzoną do najprzyjemniejszych w życiu mojem policzę, — muszę jednak na chwilkę państwa pożegnać, chociażby dla odszukania tego sowizdrzała.... (zwraca się do Agnieszki) pragnąłbym tylko z panią dobrodziejką kilka słów pomówić.
Agnieszka. Mężu, może się przejdziesz z córeczkami po ogrodzie,