Strona:PL Adolf Abrahamowicz-Po burzy 17.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Dyonizy. Która jest Eufrozyna, a która Rozalia? Tyle lat upłynęło jak ostatni raz rozmawialiśmy z sobą, że nie pamiętam.
Kanikuła. Basem przedstawię cię Eufrozynie — a dyskantem Rozalii.
Dyonizy. Dobrze!
Kanikuła. (zbliżając się do Eufrozyny — basem) Pan Dyonizy Ciepiałowski! (dyskantem do Rozalii) Pan Dyonizy!
Gertruda. (do męża) Co ci się stało?
Kanikuła. Ochrypłem.
Dyonizy. (n. s.) Trzeba ją pochlebstwem pozyskać dla siebie. (do Rozalii) Wielce uradowany jestem ze zaszczytu, być ponownie pani przedstawionym. (jąkając się) Zaszczyt ten... spada już po raz drugi na mnie. Już na pikniku u poczmistrzowej, serce moje przeczuło, że będziesz mi pani życzliwą...
Rozalia. (n. s.) Miły człowiek!
Dyonizy. (j. w.) O, bo każda znajomość w swych następstwach najczęściej jest przewidzianą.
Rozalia. (spuszczając oczy) Co pan chcesz przez to powiedzieć?
Dyonizy. Wierzę w to bowiem, że pierwsze poznanie, pierwsze wejrzenie wzbudza w nas sympatją, lub antypatją. (całuje ją w rękę)
Rozalia. O i ja w to wierzę! (n. s.) Jaki on wzruszony; widocznie z rozpaczy, chce zaślubić Zosię! (melodramatycznie) Ale ja go wybawię!
Dyonizy. O, są oczy, w których tyle słodyczy niebiańskiej — rzewności — że mówią one co czuje serce i dlatego, teraz chciałbym ponownie...
Rozalia. (do Dyonizego po cichu) Później!... później!... gdy będziemy sami, pomówimy o tem...
Gertruda. (n. s.) A to pochlebca, nawet się nie maskuje; teraz do tej robi słodkie oczy.
Rozalia. (do Kanikuły) Proszę cię, nie zrywaj z nim, trzeba go bliżej poznać. (do Dyonizego) Pan wybaczy, że oddalę się na chwilę, ale przyjechałyśmy w czasie takiej burzy... toaleta jest cokolwiek w... nieładzie...
Dyonizy. O!... proszę!...
Kanikuła. (n. s.) Ah!... pojmuję!... ona widocznie sama ostrzy ząbki...
Dyonizy. (po odejściu Rozalii, do Eufrozyny) Przeczucie mnie nie omyliło, iż wnosząc z opisu brata, w osobie pani spotkam anioła — opiekuna!..
Eufrozyna. I mnie nigdy przeczucie nie myli... z moją bratową zawsze się zgadzamy.
Dyonizy. O bo tak, jak w młodszym wieku u panien szukamy zalet w piękności — w turniurce — gorącem sercu... tak...
Eufrozyna. (n. s.) Co on plecie?
Dyonizy. Tak w starszym wieku; w wieku pani!...
Eufrozyna. W moim wieku? (n. s.) Głupiec!
Dyonizy. Szukamy innych zalet; bogobojności, miłości i poświęcenia dla rodziny.
Eufrozyna. (gwałtownie wstaje n. s.) Impertynent!
Dyonizy. (n. s.) Zdaje mi się, iż głupstwo... powiedziałem!
Gertruda. Ale gdzie ten notarjusz siedzi? Czemu nie przychodzi! To dopiero...