Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/15

Ta strona została przepisana.

Do rzędu takich sierot należał wychowany przy kuchni Majcherek, w którym może i płynęła krew Romulusa lub rzymskich Cezarów. Marcin chował chłopca według swego pedagogicznego ideału — w kierunku praktycznym. Na najbliższą przyszłość wyznaczał on mu stanowisko chłopaka przy kredensie w Pałkach; później widział, jak Majcherek dorastał godności lokaja; a nareszcie, jeżeliby pozwoliła Łaska Boska i łaska panów, czemużby też nie miał zostać kamerdynerem, to jest specyalistą, przeznaczonym do usług samej pani hrabiny. Ale człowiek tak, a Bóg inak. Dobry Marcin w pół roku poszedł za panem do grobu. Siedział w kredensie, zrobiło mu się źle — i umarł, unosząc ze sobą do trumny tajemnice, albo przynajmniej część tajemnic hrabiego Alberta. Po śmierci Marcina echo pałacowych mitów pozostało chyba tylko w ścianach i sprzętach, równie jak on niemych.
Jakimi były dalsze losy panny Julii, figurującej w opowiadaniu naszem, jako Rea Sylwia, nie wiemy. Podobnież zmuszeni jesteśmy pozostawić czytelnika w wątpliwości, co się tyczy pokrewieństwa Majcherka ze sławnym rodem Lutowojskich, liczącym długi szereg wojewodów, kasztelanów, kanclerzy, hetmanów i t. d. Wszakże nikt przysiądz nie może w takich razach, iż nie było interwencyi nadprzyrodzonej. Jaki bożek Mars, Zeus oraz inni lubili się podstawiać i jako anonimy występowali nieraz w wielkim a starym procesie odtwarzania rodzaju ludzkiego.
Jak bywają synowie i córki pułku, tak w Pałkach był syn kuchni. Losu tego niechaj nikt nie zazdrości Majcherkowi.