Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/19

Ta strona została przepisana.

Kiedy Masełko był zły i śpiewał, wtedy kos i kanarek wytrzeszczały nań czarne oczka a nasłuchiwały pilnie, oczekując, co to będzie. Sroka właziła pod stół i stamtąd zerkała ciekawie, obserwując różne dramata. Gdy dopiero kucharz zaczął sadzić krociami a milionami dyabłów, gdy się w kuchni zrobiła wrzawa, a wybuchały głośne nieraz szlochy, łkania i krzyki rozpaczy, — wówczas ptaki w klatkach rozpoczynały koncert, darły się z całego gardła; wówczas i sroka wyskakiwała z pod stołu, siadała nieraz na ramieniu której dziewki lub kuchcika i, jakby kłócąc się, dorzucała do wrzawy swoje skrzeczenie: „trrra, trrra, trrra!“
Psy, owe zwierzęta, które wobcowaniu z człowiekiem rozwinęły najwięcej sił duchowych, na Pałeckiej kuchni odznaczały się też niemałą inteligencyą i zwykle, zaraz przy pierwszych wybuchach Masełkowego gniewu, zmykały za drzwi pospiesznie, myśląc zapewne, że jeśli ludzie źle się traktują między sobą, to czegóż od nich mają się spodziewać one — zwierzęta! Było raz nawet takie zdarzenie, że pies Brylant, mieszaniec wyżła i kundla, który kilka razy w życiu za zaglądanie w garnki oraz rondle wycierpiał istną wiwisekcyą, usłyszawszy grzmiący głos pana Masełki, a przytem nie zoryentowawszy się dostatecznie, do kogo się groźba stosuje, i widząc nadto zamknięte drzwi do sieni, rzucił się jednym skokiem w okno, powiększając zgiełk brzękiem stłuczonych szyb, przewracając po drodze garnek ze śmietaną i liczne słoiki z konfiturami.
Ale wypadki tego rodzajubyły niczem w porównaniu z wybuchami antagonizmu pomiędzy zwierzchnią władzą kuchni a głównym zarządem na folwarku, reprezentowanym przez wspomnianą już panią Pękalską, niewiastę słynną z talentu swego na punkcie pobudzania i przyspieszania rozpłodowego popędu u kur. Pękalska miała pod swymi rozkazami jakie półtuzina młodszych i starszych dziewek, gotowych iść w ogień na jej skinienie. W danej chwili rozrzucała ona te amazonki po krowiarni, chlewach, kurnikach, dając każdej