Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/22

Ta strona została przepisana.

zwierzam języka!... Kto słoiki konfitur posyła propinatorce za gorzałkę? Czy może idą z folwarku — hę?... Kto świeżutkie masło całemi łyżkami wrzuca pod blachę, żeby się ogień zajął — co?... No, a słyszał kto kiedy, żeby na folwarku ptasie piórko zginęło? Kto ma zastanowienie takie rzeczy powiedzieć?... Czy to ja nie spotkałam kiedyś na drodze kuchcika, jak wynosił pod kurtą szparagi do ekonoma? Czy to ja nie wiem, ile się z folwarku posyła kurcząt, ile kapłonów, ile wszystkiego? Kajże to się podziewa — co? Czy może hrabstwo zjadają?... Bajki, prześwietny sądzie!.., Widzicie go, ludzie! Kapłon mu za chudy!... Jeszcze czego! Może go jegomości słoniną posmarować?
Magda wyrzuciła to wszystko ze siebie prawie jednym tchem, wpatrując się zajadłym wzrokiem w kucharza, który udawał, że nic nie słyszy. Straszliwe sapanie, przenikliwy głos i zuchwałe gęsta korpulentnej dziewicy wprawiły w osłupienie całą kuchenną ludność. Wreszcie wypadła z kuchni, rycząc ze złości i wyrzucając z ust mnóstwo przekleństw. Już była na drodze do wolwarku, a jeszcze powtarzała:
— Kapłon mu za chudy! Ciesz się! Niedoczekanie twoje warzy-krupo!
Pękalska, widząc iż Magda przybyła srodze zirytowana, zaraz się domyśliła jakiejś ciężkiej przeprawy z kucharzem,
— No, i cóż tam było? Pytała. Czy przyjął wszystko?
— A juści przyjął, przyjął! Niechta jejmość posyła kogo innego do kuchni, bo już z tą psiajuchą nie do wytrzymania!... Nagadał, naswarzył na mnie, Bóg nie wie co! Jak tak będzie, to wolę podziękować za służbę. Cóż to ma lada kto skrzeczyć na człowieka!
I z temi słowy rozszlochała się Magda, wydając okrutne ryki.
Pękalska była ciekawa, co się stało. Łagodziła dziewkę, uspakajała, dobruchała, myśląc jednakże w duszy, że dziś właśnie Magda musiała się dąć dobrze we znaki kucharzowi.