Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/38

Ta strona została przepisana.

zwyczaj, iż, pojmawszy złodzieja rzeczywistego lub pozornego, prowadzą go do władzy. Dziewka wahała się przez chwilę, co do tego punktu. Bo któż mógł być władzą Majcherka? Gdzie go dostawić? Do Pękalskiej, czy do Hałastrowicza? Atoli, dzięki energii pana Masełki, instytucya kuchni w Pałkach tak się wyosobniła i wyemancypowała, że w umysłach miejscowej ludności tkwiło poczucie zupełne autonomii kucharza, nietylko pod względem administracyjnym, ale i prawodawczo-sądowym. W przeświadczeniu więc Magdy Majcherek najzupełniej podpadał pod władzę Masełki. Schwyciła go przeto za rękę i tak, jak był, w dziurawym sernym worku na głowie, dostawiła władzy. Po drodze przyłączyła się do eskorty Ulina, która mówiła:
— O rety, rety! Taki mały bebech i Pana Jezusa ani krzty się nie boi. Pan Masełko, dostawszy w ręce swoje zbrodniarza jakiegokolwiek gatunku, trzymał się zasady uproszczonego postępowania, to jest nie wyprowadzał bynajmniej śledztwa, lecz wydawał wyrok, odpowiednio do wielkości przestępstwa, a następnie sam własną ręką, lub własną nogą wymierzał sprawiedliwość.
Obecnie kucharz był poniekąd zadowolniony, że dziewka, i to mianowicie Magda, przybyła do niego właśnie z folwarku, poszukując wymiaru sprawiedliwości. Nie byłże to dowód supremacyi kuchni nad folwarkiem, dowód daleko i głęboko sięgających wpływów kuchmistrza?
Magda, gestykulując żywo, złożyła akt oskarżenia Majcherka w słowach nader wymownych, kładąc też znaczny nacisk i na okoliczności tłuczenia się oraz hurgotania po nocy w czeladnej izbie dziewek na folwarku. Ulina czuła się wtedy zadowoloną wewnętrznie, że ona jedna ma na tym punkcie zasługę; albowiem ona to wszystko słyszała i była blizką znacznie wcześniejszego wykrycia, nawet uprzedzenia czynu zbrodni; więc też przyłączyła się jako świadek, rzekomo naoczny, mówiąc:
— A jakże, jakże!... Łaził po kątach, po dziurach około