Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/39

Ta strona została przepisana.

północka, tłukł się jak Marek po piekle, i oknem wyniósł praskę ze serem. Oj żebym tak była przewąchała, że to on beskurcya!... Zadałabym ja mu...
Masełko uczuł, że występuje jako mąż publiczny, nietylko wobec kuchni i folwarku. Wszyscy przecież w Pałkach będą mówili o tak ważnym fakcie. Nietylko sędzia i oprawca odzywał się w sumieniu pana Masełki, ale także pedagog, działający w kierunku społecznych ulepszeń. Kucharz nastroił się zatem poważnie, biała kucharska czapka opadła mu na tył głowy, w tył także założył ręce i miał na twarzy wyraz surowej, nieubłagalnej sprawiedliwości. Takim jest człowiek, zgorszony postępowaniem bliźniego.
Masełko nie wybuchnął wcale gniewem tą razą, lecz bazyliszkowy wzrok z pod gęstych rudych brwi wymierzył w strasznie przerażonego Majcherka; który — podobny do jakiej ofiary niegdy św. Inkwizycyi — stał dotąd w worku ze sera na głowie i pobudzał do szyderskich uwag kuchcików, jako też pomywaczki. Ten worek stanowił corpus delicti. Co tu mówić? Zbrodnia była dowiedzioną. Pan Masełko krzyknął tedy na jednego z kuchcików:
— Antek! Weź no nową miotłę i zrób mi rózgę! Tylko dobrą, rozumiesz!
Usłużność ludzi jest wielką, gdy chodzi o wymiar sprawiedliwości na złodzieja.
Antek wykonał polecenie ze skrupulatnością, godną lepszej sprawy.
Pokazuje się tedy, że kucharz był człowiekiem wrażliwym moralnie; ale i w poczuciu sprawiedliwości swojej w ocenie zła wyrządzonego społeczeństwu sięgał on głębiej, niż na to pozwalał akt oskarżenia, złożony przez Magdę. Zdaje się nawet, iż mniej go raziło przekroczenie paragrafu, znanego chrześciańskiemu światu jako szóste przykazanie; albowiem w wypadku inkryminowanym dostrzegł on bardzo czar ny punkt; mianowicie zamach na przestąpienie innego przykazania, zbrodnię, dzięki której Majcherek ujrzał światło